Free

Capreä i Roma

Text
Mark as finished
Font:Smaller АаLarger Aa

VI

Umarł Augustus w domu otoczonym przez Livią strażami i tak pilnowanym, że o zgonie jego nikt nie wiedział, dopóki się do następstw nie przygotowano.

Rzym czekał otwarcia testamentu Augusta, ale o autentyczności jego zawczasu różnie sądzono. Usposobienie jednak wszystkich zapewniało przedłużenie władzy nieograniczonéj, zbiorowéj w jednym ręku jego następcy. Władza ta, jeszcze nie określona, składała się z przelania na jednego różnych dostojeństw, które wprzódy były rozpierzchłe i rozdzielone umyślnie – „W Rzymie, powiada Tacyt14, konsulowie, senatorowie, rycerstwo, dobrowolnie oddawali się w niewolę, a im kto był świetniejszego rodu, tém więcéj okazywał pośpiechu i gorliwiéj się fałszem okrywał, układając twarz, aby nie widać z niéj było ani nadto radości ze śmierci władzcy, ani zbyt wielkiego smutku z powodu odziedziczenia następcy… mieszano łzy razem, żale i pochlebstwa.”

Wiedziano już, a raczéj domyślano się, że Livia starać się będzie wynieść Tyberyusza, i przysięgę składać poczęto, choć jeszcze nie było pewności, że ona mu należy.

Zręczny i wytrzymały Tyberyusz zwołał Consulów pismem, na którego czele, jak w staréj Rzeczypospolitéj, kładł ich imiona, nie chcąc się domyśléć, by miał już jaką władzę, uważał się tylko Trybunem, a nie pragnął jeno pozostać przy zwłokach ojca i oddać im ostatnią posługę. Ale choć tak wstrzemięśliwy w słowach, czynem jednak zapewniał sobie siłę na przypadek, która szalę na jego stronę przeważyć mogła: kohorty praetoryańskie były w jego mocy; otaczało go żołnierstwo jak Cezara. Z niemi szedł do Forum i Senatu, wojsku tymczasem rozkazywał, w słowach tylko wahając się i miarkując. Zdaje się, że obawa Germanika, który w rękach miał legije potężne, i chęć uniknienia z nim walki, wstrzymywały go jeszcze; chciał być powołanym, zmuszonym niejako do objęcia władzy, a nie sam ją sobie przywłaszczyć.

W Senacie, unikając głównego zadania; mówiono tylko o czci, jaką zmarłemu miano oddawać Augustowi, odczytano testamenta, na których czytanie głosu i sił czułemu Tyberyuszowi, postanowionemu dziedzicem, zabrakło15.

Na wyprzódki ubiegano się w senacie o wynalezienie nowych dla zmarłego honorów pośmiertnych; wreszcie senatorowie zapragnęli nieść sami ciało jego na stos pogrzebowy. Tyberyusz słuchał i jęczał, zgadzając się na wszystko. Starszyzna rzymska odegrywała wraz ze stróżami rolę swoją przedziwnie, choć po cichu już, jak zawsze, wiele rzeczy zarzucano zmarłemu w zarządzie kraju i życiu domowém… Przebąkiwano nawet, że wybór padł na Tyberyusza, nie z czułości dla niego, nie z przywiązania do Rzeczypospolitéj, ale ze znajomości tajemnéj jego zuchwalstwa i srogości, dla podniesienia blasku przeszłości, straszliwą sprzecznością jéj następstw16. Przypominano sobie charakterystykę szyderską, z którą, pod pozorem pochwały, August wystąpił w Senacie, prosząc dlań powtórnie o władzę trybuńską.

Po pogrzebie, wszyscy poczęli błagać Tyberyusza, aby im Augusta zastąpił; on się wahał, wymawiał z razu i składał bezsilnością, poddając nawet myśl podziału władzy, któréj tylko jeden August mógł sam podołać. Życzył ją tak rozdzielić, by jeden wojskiem, drugi Rzymem stolicą, trzeci resztą państwa rządził.

Był to środek wybadania, azali kto nie myśli Germanika do udziału władzy przypuścić, poddanie zręczności do wygadania się, za które, odkrywszy je, mógł się późniéj mścić na sprawcy. Jeden tylko nieszczęśliwy Asinius Gallus, który był wziął za żonę piérwszą Tyberyusza odrzuconą Agrippinę i Drus’a jego przysposobił, znienawidzony przez niego jako rywal, odezwał się pytaniem, jaką część w takim razie obrałby sobie Tyberyusz? Tu pióro Tacyta tak silnie kreśli ową scenę w senacie, iż słowa jego powtórzyć musiemy:

„Mowa Asiniusza raczéj była napuszona niż szczera; zresztą, Tyberyusz nawet w rzeczach z któremi się nie skrywał, zostawiał zawsze, z natury czy z przywyknienia, wyrazy niejasne i niedokończone… I w téj chwili, siląc się na ukrycie myśli, mowę swą obwijał jeszcze bardziéj mgłami i dwuznacznikami.

„Senatorowie téż, którzy niczego bardziéj się nie lękali nad to, by się nie pokazało, że myśl jego odgadli, wysilali się na prośby, zaklęcia, łzy, rozpacze, obejmowali posągi Bogów, popiersia Augusta, kolana Tyberyusza nawet”17.

Koniec końców, zręczny ów przysposobiony syn objął całe po ojcu dziedzictwo, a spodlony senat przyklasnął jego ofierze. Dodał tylko18 bolejącym i osłabłym głosem warunek:

– Gdy przyjdzie chwila, w któréj znajdziecie słuszném… proszę was, byście starości mojéj dali wypoczynek i dozwolili mi zrzucić z siebie to ciężkie jarzmo.

Pomimo najusilniejszego starania o ukrycie swéj myśli i uczucia, Tyberyusz zdradzał się wszakże to czynem, to wejrzeniem, choć nigdy słowem.

Krew, z początku tego panowania nawet, gdy jeszcze do śmierci Germanika o zacność z nim walczyć musiał, już płynąć zaczynała. Agrippa umierać musiał. Haterius’a, który był powodem złowrogiego pośliznienia się i upadku, ledwie wyprosiła matka; nieco późniéj wygnaną Julię, córkę Augusta, po cichu umorzono głodem, a Sempronius’a Graccha, który się umrzéć nie domyślił, z rozkazu Tyberyusza zabito potajemnie, w nadziei, że Rzym się o tych mordach nie dowie.

Wkrótce po osiągnieniu władzy, gdy Senat Livii nadać chciał imie dotąd niewiastom niezwykłe, zazdrośny sławy i znaczenia syn, z cicha się przeciw tym objawom czci przesadzonéj objawił, z przykrością zmuszony przypomnieć, że jéj nie sobie wszystko był winien.

Obawa jednak Germanika, w piérwszych latach panowania, czyniła Tyberyusza umiarkowanym w użyciu siły, a przynajmniéj w formie jaką jéj nadawał; we wszystkiém prosił o rady senatu, nie votował nigdy piérwszy, odmówił wreszcie przyjęcia tytułu Augusta i ojca ojczyzny; zabronił przysięgać na swe imie jak na świętość, (co wchodziło już we zwyczaj przez pochlebstwo i było rodzajem ubóstwienia) stawiać sobie świątyń, które mu już wznosić chciano19, zakazał. Wszystką cześć jaką mu wyrządzano, zwracał pamięci ojca Augusta.

Troskliwy niby o dobro senatu, ubogich jego członków wspierał, groszem ich jednając sobie, a że nigdy chciwym nie był do zbytku, nawet rządzcom prowincyj nie dozwalał się sobie datkiem przypochlebiać i niejakiemu Emiliusowi Rectus, który z Egyptu nadesłał mu wyżéj postanowionéj dani znaczniejszą summę, kazał powiedzieć, że poddani jego są owieczkami, że strzydz je potrzeba, ale ze skóry odzierać się nie godzi.

Ten piérwszy peryod panowania Tyberiuszowego jest rzeczywiście zajmującą sztuką sceniczną, dla tych, co znają go późniéj już jawnie działającym po swéj myśli. Możnaby go nie ledwie posądzić o istotną filozofiję stoicyzm, skromność i pobłażliwość.

Czasem potulność jego zakrawa aż na szyderstwo, gdy mówiących do siebie poprawia za każdém pochlebném słówkiem.

– Swięte twe zajęcia – mówi mu senator jakiś.

– Pracowite… – poprawia Cezar.

– Sprawco! – wykrzykuje drugi.

– Doradzco… – szepcze Tyberyusz.

Już wówczas jednak poczęły się pokątne nań pisemka i paszkwile, o których gdy mu znać dawano, skromnie odpowiadał, że w swobodném państwie, myśl i język wolnemi być powinny.

 

W senacie słuchał rady z pokorą, choć niemal z niéj sobie żartował20.

Laury to Germanika i trudy jego, i bohaterskie życie żołnierza, przypominające ducha i obyczaj dawnych Rzymian, spocząć mu nie dawały, i tę grę w filozofa wywoływały.

Obok Tyberyusza, który w słowach wielkim być usiłuje, Germanik istotnie wielki czynami, stanowi wybitną sprzeczność, tłómaczącą jaką zazdrością przeciwko temu bohaterowi musiał pałać syn Liwii. W sercach Rzymian była miłość i cześć pełna zapału dla wielkiego bohatéra; Tyberyusz nietylko Germanika, ale żonę jego Agripinę, która mu mężnie towarzyszyła w wyprawach, nienawidził, posądzając, że czyny jéj wszystkie zmierzały do pozyskania władzy mężowi.

Jéj znalezienie się u mostu na Renie, przeglądy wojsk, ofiary żołnierzom, rozdawanie im sukni i pieniędzy, wzbudzało niepokój w duszy Cezara.

U boku téż jego stał już ów łysy Sejan, zausznik godny pana, któremu pochlebiał, podsycając w nim nienawiść, budząc podejrzenia, ofiarując posługi.

Nowe zastosowanie Augustowego prawa o zniewadze majestatu i rozciągnienie znaczenia jego do pisemek pokątnych, odkryło powoli mściwy charakter Cezara. Wszystko się wówczas dawało w potrzebie pod zniewagę majestatu podciągnąć; Tacyt przywodzi, że jedną z piérwszych denuncyacyj tego rodzaju i zarzutów obrazy majestatu, było oskarżenie Rubrius’a i Falanius’a, rycerzy rzymskich, za to, iż niejakiego Cassiusza, rozpustnych obyczajów człowieka, przyjęli do bractwa na cześć pamięci Augusta postanowionego; potém że Falanius, sprzedając ogrody swe z niemi sprzedał razem (o świętokradztwo!) posąg Augusta, że Rubrius przysiągł fałszywie na imie Augusta.

Tyberyusz jednak tych dziecinnych zarzutów na piérwszy raz nie przyjął i kary za te zbrodnie wymierzyć nie chciał.

Ale droga dla innych była wytknięta i rzemiosło donosiciela stało się sposobem do życia, środkiem pozyskania łaski. Znaleźli się ludzie jak Hispon, którzy z donoszenia żyli, a za ofiary swe wybierali najbogatszych obywateli i najznaczniejszych w Rzymie ludzi… Dla takich zbrodnią było, gdy postawiony posąg Cezara niżéj stał od otaczających, gdy mu burza lub przypadek głowę odkręcił… Tyberyusz zrazu hamował zbytnią usłużnych gorliwość.

W tych piérwszych latach po osiągnieniu władzy jest w nim zaród wielkiego człowieka, któremu tylko braknie by tém był, czém się chciał okazać; – pojęcie więc wielkości charakteru było w jego duszy, ale namiętności je zacierały, a sceptycyzm z żywota czynił komedyą.

Pracował w senacie, sądom praetoryańskim przysłuchiwał się z kątka, zbytków, szat jedwabnych i naczyń złotych zabraniał21, kosztowne igrzyska sceniczne starał się skromniejszemi uczynić; płacę histrionów zmniejszył, w własném życiu okazując się oszczędnym, a nawet pilnując obyczajów i rozwiązłości kobiet kładnąc granice, choć w nim samym tajemnych i najobrzydliwszych rozpust wrzał ogień niepohamowany.

To staranie o okazanie się wielkim władzcą, troskliwym o dobro poddanych, prześladowanie obrzędów Egipskich i żydowskich, wierze Rzymian i staremu prawu przeciwnych, a czystość jéj skalać mogących, rozkaz przepatrzenia ksiąg sybillińskich, czuwanie nad sprawiedliwości wymiarem, nad spokojem miasta i bezpieczeństwem mieszkańców, nad tém, by żadna zbrodnia nie uszła bezkarnie… cechują epokę poprzedzającą śmierć Germanika.

Dodamy tu, że obejście się z żydami, których cztéry tysiące za dekretem senatu wywieziono do Sardynii, przeznaczając ich do walki z rabusiami wyspę tę niszczącymi, było popularne ale nie ludzkie. Wedle pojęć ówczesnych, co nie nosiło imienia obywatela rzymskiego, nie zasługiwało ni na litość, ni na sprawiedliwość nawet, a Tacyt pisząc o tém, dodaje z dziwną obojętnością, że jeśliby żydzi poginęli w boju, lub z powietrza pomarli, nie wielka byłaby szkoda (vile damnum)22.

Takie były owego wieku pojęcia…

Tyberyusz, w całym tym okresie sili się na walkę z bohaterem, ulubieńcem Rzymu, stara mu się cnotą sprostać, wspaniałomyślność odegrywa, naprzykład, gdy oskarżonego o spisek i zabijającego się Libona po śmierci czyni się obrońcą, choć sprawy wprzód nie umorzył gdy mógł, a majętność winnego rozdzielił między donosicieli.

Charakter ten w piérwszéj połowie rządów maluje się we wszystkich czynach i słowach; filozof w mowie, na podziw skromny, umiarkowany, dla pamięci Augusta, dla matki pełen poszanowania, łagodny dla winnych, wykonawca sprawiedliwości ścisły, czyny tajemnemi zadaje kłamstwo pozorom. Opiera się gdy pragnie, jak mówi Dion, nienawidząc ściska i wychwala. Tak z Giermanikiem, tak z matką, tak postępuje z wielkiego charakteru Pisonem; w senacie z patrycyuszami, milczeniem lub słowy dwuznacznemi pokrywając myśl swoją, a niekiedy wydając się z samowolnością, gdy senat objawia jakąś chętkę i wolę własną, jak w sprawie Hortolus’a, którego o pomoc proszącego odprawił szyderstwem, choć w innych razach lubił się okazywać wspaniałym.

Chwilowe ukazanie się samozwańca, który udawał ocalonego niby od śmierci Agrippę Posthuma, syna Julii, córki Augustowéj, nabawiło strachem Tyberyusza o władzę, gdyż lud rzymski niepokoił się tém zjawieniem… Cassius przywodzi odpowiedź schwytanego oszusta, który spytany przez Tyberyusza: – Jakim sposobem stał się Agrippą? – odparł śmiało:

– Tak jak ty Cezarem.

Zazdrość o Germanika, coraz bardziéj sławiącego się zwycięztwy i wraz z żoną ulubionego ludowi i legijom, trawiła ciągle potajemnie Cezara; pokrył ją jednak ofiarowaniem igrzysk w jego imieniu ludowi i przypuszczeniem go z sobą do Consulatu. Wszystko to osłaniało nienawiść i powziętą już może myśl pozbycia się współzawodnika. Ostatek dni jego zatruła walka z Pisonem, jakby umyślnie wyznaczonym do skrócenia mu życia.

Śmierć bohatera nie bez przyczyny może przypisano czarom i truciznie, poddanéj przez Pisona i żonę jego Plancynę.

Wśród tych dziejów coraz większego upodlenia charakterów i ludzi, wzniosłe postacie Germanika i Agripiny jaśnieją dziś jeszcze bohatersko – jakże w owych czasach wspaniale na tém tle czarném wydawać się musiały!!!

Konający na wygnaniu bohater, ofiara prześladowania nikczemnego, napełnia Tyberyusza radością, Livią spokojem, rozpoczynając nową epokę żywota Cezara, który czując się silniejszym, staje coraz zuchwalszym, zrzuca maskę i okazuje jakim jest w istocie.

Lud rzymski długo potém, wśród nocnych ciszy, wykrzykiwał pod oknami pałaców Tyberyuszowych i pisał na murach:

– Oddaj nam Germanika!23

Śmierć jego powszechnie Livii i jéj synowi wyrzucano.

VII

Ubezpieczony pozbyciem się nienawistnego współzawodnika, Tyberyusz podniósł głowę i aktorskie zrzucił suknie; nie potrzebował grać cnoty i wspaniałomyślności, aby Germanikowi dorównać; nowy jednak niepokój nim owładnął: obawa spisków, nieprzyjaciół skrytych i niechęci ludu rzymskiego, który mógł na nim mścić się nie jednéj śmierci Germanika, ale surowego obejścia z jego wdową i dziećmi, swoich własnych ucisków i spodlenia. Im niżéj padał przed nim senat, im czynniejsi stawali się donosiciele, im więcéj ofiar przebijały się mieczem i zamarzały głodem, tém Cezar niespokojniejszy na resztę ludu swojego poglądał, zdradę przewidując wszędzie, gróźb szukając w każdém słowie.

Kłamcy nauczyli go téj niewiary, z jaką uśmiechał się ubóstwiającym nawet siebie, dając do zrozumienia, że strach a nie serce mówiło przez ich usta.

Do tego czasu jeden tylko człowiek, oddany mu i zaprzedany ciałem i duszą, Aelius Sejan, syn Strabona, miał ucho jego i wiarę.

Zaślepiony starzec jakąś dziwną ku niemu namiętnością, ufał zausznikowi, czyniąc przezeń wszystko, dając mu władzę niezmierną i do coraz wyższych podnosząc godności. Pieszczoszek ten Tyberyuszowy, w dzieciństwie jeszcze splugawiony rozpustą Apicyusza, któremu się był sprzedał, dostał się późniéj do dworu Cezara, i z triclinium jego i gacha, na wodza straży praetoryańskich był wyszedł. Równie okrutny i bez serca rozpustnik, jak pan jego, posiłkował go we wszystkiém, aby się sam podniósł i już zamyślał o panowaniu, które częściami zręcznie sobie przywłaszczać umiał.

Ze śmiercią Germanika poczynają się podejrzliwe prześladowania ludzi, pism i władza coraz wzrastająca Sejanowych pomocników, donosicieli.

Niewolnicy, jak wiadomo, nie mogli wedle prawa świadczyć przeciwko panom swoim, oskarżonym o występki; wynaleziono więc sposób na wymożenie u nich legalnego świadectwa w razie potrzeby; skarb naówczas wykupywał ich na swój rachunek, i męczono, póki nie zeznali co kazano.

Donosiciele nową i straszliwą broń zyskali w ten sposób.

Powrót do Rzymu Agrippiny z popiołami Germanika, sprawa Pisona, z któréj jawnie okazywało się, że postępował z nieprzyjacielem stosownie do otrzymanych od Tyberyusza rozkazów, śmierć jego wreszcie, zapobiegająca podobno by się to wszystko dobitniéj nie objawiło, udawany po niéj żal Cezara, wszystko to razem okazało Rzymowi, jakiego miał pana nad sobą. Obawy Tyberyusza nie były płonnemi, gdyż najpodlejsze uniżenie kryło już wówczas ohydę ku niemu, wstręty i niechęć powszechną.

Nawet to życie, dotąd osłonione tajemnicą nieprzejrzaną, które późniéj w najrozwiązlejszą rozpustę bezwstydnéj starości na wyspie Capreä miało się przemienić, powoli już zaczynało się ukazywać jaśniéj oczom tych, których potępiano za podobne sromoty.

Posępny, milczący, ponury i poważny w senacie, Tyberyusz, przy drzwiach zamkniętych, w obozie pretoryan, spijał się do szału, tak że dawniéj mu w Germanii nadane przez żołnierzy przezwisko Biberius Caldius Mero, przypomniano znowu.

W chwili, gdy srogie prawa, zbytku, rozpusty niewiast i gorszących igrzysk teatralnych zakazywały, zamknięty z Pomponiuszem Flakkiem i Pizonem, stary rozpustował po dwie doby z niemi, zowiąc ich swymi najmilszymi przyjaciołmi; towarzysza tych biesiad, Sestiusza Galla, zbezczeszczonego człowieka, wprowadził do senatu, i z nim razem nocne uczty na Palatynie sprawiał, rozkazując posługiwać sobie orszakom obnażonych dziewcząt. Mówiono, że Questorem kogoś zrobił za tchem jednym wypitą całą wina amforę, a rycerza rzymskiego niejakiego Prisca, urzędnikiem mianował do nastręczenia rozpusty24.

Sypialne jego izby całe były pomalowane w najrozwiązlejsze obrazy, wśród których celował Pharrasyuszowy Atalanty z Meleagrem obrzydliwy i bezwstydny.

Wśród tych zabaw, skalanych monstrualnemi wymysły, które ni płci, ni wieku, ni stanu kapłańskiego nie szanowały, zawsze retor, artysta, mówca o czystość języka troskliwy, zaprzątał się Cezar słówkami i wierszykami, płacąc za płaskie koncepta, zadając przy biesiedzie pytania dowcipne, lubując się harmonią poezyi greckiéj, sam pisząc mowy, listy i poemata w języku Hellenów.

 

Trefne te zabaweczki i zagadki – kto był matką Hekuty? – Jakie imie nosił między dziewczętami Achilles? – Co śpiewają Syreny? – przeplatały wyroki śmierci i szyderskie pastwienie się nad podejrzanemi sobie, nad znienawidzonemi.

Życie ludzkie nic u niego nie ważyło, ale w mowie łacińskiéj użycie w senacie wyrazu greckiego emblema, kłopotało go niezmiernie, chciał go koniecznie łacińskim zastąpić, a słowa brakło. Nawet sam Cezar wynaleźć go nie mógł.25

Obok tych literackich zabawek, myśli i słowu człowieka, których objaw dawniéj pozornie szanował, nie dawano najmniejszéj swobody. Cremotius Cordus musiał się zabić za to, że Brutusa i Cassiusza nazwał ostatnimi Rzymiany; biedak Luterius Priscus, poeta, który był na śmierć Germanika wiersz ułożył, a potém zawczasu, w czasie choroby Drusa, zgon przewidując, zapaśną elegiję dla niego napisał, i nieostróżnie ją przed kobietami odczytał, oskarżony o tę zbrodnię, również sobie życie odebrać musiał.

Nawet w dzieciach i żonie obawiał się Germanika jeszcze po jego zgonie: – nie śmiał ich otwarcie prześladować Tyberyusz, i najstarszego z synów zmarłego, Nerona, sam troskliwie prowadził do questury.

Wśród tych niepokojów ciągłych, które go tajemnie pożerały, zmarł mu Drusus, jak mówiono otruty przez sługi i żonę Lewillę, uwiedzioną umyślnie przez Sejana, aby się pozbyć następcy i zbliżyć do władzy, którą tak pochwycić pragnął. Na tę śmierć dziecka Tyberyusz patrzał tak chłodno jakby go nic nie obchodziła, długą i piękną mową zaraz się po niéj pocieszając. Maluje to pojęcie jakie miano o jego charakterze, że wieść chodziła jakoby sam Drusa otruł, z namowy Sejana, który mu podszepnął, iż syn czyhał na jego życie.

Sam chcąc pozostać w Rzymie i opanować władzę całą, Sejan powiększył obawy Tyberyusza, wmawiał mu potrzebę spoczynku, by go oddalić i nakłonił do usunienia się w Campanią, zkądby mógł mieć oko na stolicę, a życiem się czynném nie nużyć.

Tyberyusz opuścił Rzym, pod pozorem poświęcenia świątyni Jowisza w Capui i Augusta w Noli, by więcéj już do niego nie wrócić.

Panowanie zostało w rękach Sejana, pozór tylko władzy przy starcu, dobrowolnie skazującym się na to rozkoszne wygnanie, i dla wygodniejszego rozpustowania, usuwającym się ku owemu cudnemu brzegowi morskiemu, a potém jak łoże wieczorne przygotowanéj dlań Caprei.

„Niektórzy utrzymują, pisze Tacyt, że poczwarność jego w starości, rozrosłe, wychudłe i przygarbione cielsko, głowa łysa, twarz wrzodami i plastrami okryta, nabawiały go wstydem, ilekroć musiał się ukazać publicznie; że samotność w Rhodos przyuczyła go do stronienia od ludzi i szukania potajemnych rozkoszy. Inni gwałtownemu charakterowi matki przypisują ucieczkę tę z Rzymu.”26

Wypadek wśród téj podróży, w któréj mu z razu towarzyszył Sejan, mający późniéj do stolicy powrócić, powiększył jeszcze wdzięcznością za ocalone życie miłość Tyberyusza ku niemu. W drodze obiadowano w grocie, pomiędzy morzem Amuklańskiém a Fundi, w miejscu od pieczary Spelunca zwaném. Wpośród biesiady nagle skały nad głowami ich runęły i wszyscy uciekać zaczęli, jeden Sejan, okrywając Tyberyusza kolanami, głową, rękami, powstrzymywał upadek kamieni, dopóki żołnierze w pomoc mu nie nadbiegli. Ten czyn męztwa i przytomności umysłu do reszty zniewolił serce ocalonego Cezara.

W Rzymie tymczasem mnożyły się codzień prześladowania, któremi się Sejan ubezpieczał, panując tu ze swymi wiernymi pretoryanami; codzień któś padał ofiarą donosiciela, a ci, co majątek dla spadkobierców ocalić chcieli, nie czekając przekonania o winę i wyroku, po uczcie z przyjacioły, sami sobie śmierć zadawali, by kata i grabieży uniknąć. Wiedzieli oni, że dosyć być oskarżonym, aby potępionym zostać.

Zbytek, jaki wówczas panował w Rzymie, nawet najzepsutszych uderzał i senat, choć sam zniewieściały, widział się zmuszonym przypomnieć Cezarowi dawne prawa, które go ograniczały. Tyberyusz sam rozpuście już i wymyślnym oddany rozkoszowaniom, nie śmiał ukrócić szału. Czuł on, że wpływając na charakter narodowy, na obyczaje, na hart duszy, rozpusta i przepych przysposabiały mu posłusznych poddanych, pomocnicząc bojaźni; że surowsze życie byłoby dało siłę ludziom, których słabości i spodlenia pragnął; odmówił więc prawa nowego i senat zamilkł posłuszny. Okazał się przytém łaskawszym chwilowo, jakby okrucieństw Sejanowych współzawodnictwo chciał zaćmić dobrocią, wstrzymał donosicieli, którzy zajadle pełnili swe bezecne rzemiosło, a gdy niejaki Capiton w senacie mocno i gorąco powstał na samego Cezara, z powodu, że bronił Enniusza, który srébrny posąg jego przetopił na jakieś naczynia, nie przyjął tego nowego rodzaju pochlebstwa i oskarżonego uniewinnił.

Nie trwało to jednak długo – ujrzano wkrótce w senacie ze zgrozą donosiciela syna, przeciwko własnemu powstającego ojcu. Był to Vibius Serenus, który okrytego łachmanami, wynędzniałego rodzica, w kajdanach wleczonego przed sąd senatu, oskarżał o poduszczanie Galii do buntu. Ojciec podnosząc skute ręce ku niebu, wołał o pomstę bogów. Tyberyusz, którego sprawą było to mściwe i późne obwinienie, sam się uczuł wstydem okryty, ale to mu nie przeszkodziło zgubić nieprzyjaciela, gdyż zemstę umiał żywić lata długie i zagasnąć jéj nie dawał.

Vibius powrócił na wygnanie, Cezar wziął znowu stronę donosicieli i cugle puścił ich niecnocie.

Śmierć matki, Liwii, uwolniła go nareszcie od współzawodnika, którego znosić musiał, który codziennie cięższym mu się stawał. Liwia była szanowaną w Rzymie, senat poważał ją, a stara matka miała stanowisko, którego blask niekiedy synowi bywał przykry; wybuchały z tego powodu gorszące niechęci i gniewy.

Ostatnie dni téj kobiéty, w któréj charakterze już syn przegląda, upłynęły w walce skrytéj z własném dziecięciem, by nic do obrazu szkarad téj epoki nie brakło.

Widzimy Cezara z zimną krwią patrzącego na śmierć syna własnego Drusa, cieszącego się prawie ze zgonu matki, któréj stosownego do stanu pogrzebu odmówił. Tyberyusz, poświęciwszy już naówczas świątynie w Campanii, skrył się był na Caprejskiéj skale.

„Wyspa ta, mówi Tacyt, nie ma żadnego portu, ledwie najmniejsze statki znajdują się tu gdzie schronić; samotność ta spowodowała zapewne, że ją Tyberyusz ulubił, nikt bowiem przybić nie mógł do brzegu, żeby go z daleka nie postrzeżono…

„Zresztą, klimat jéj jest miły, w zimie góra osłania od wiatrów północnych, w lecie na zachód zwrócona miłą jest szerokim na morza widokiem, przed sobą ma zatokę, piękniejszą naówczas jeszcze, póki ją wybuch Wezuwiusza nie zniszczył.”27

Zamknięty w téj ustroni Cezar, nie przybył na pogrzeb matki, wymawiając się pracą i zajęciami pilnemi, i po cichu sprzeciwiając się apotheozie, którą ją uczcić chciano. W liście swym nawet do senatu naigrawać się zdawał z pochlebców, którzy przez cienie Liwii do serca jego trafić chcieli, i przypomniał to drugie swe szyderstwo, z jakiém przyjął posłów greckich, którzy przybyli z późném ubolewaniem nad śmiercią syna jego Drusa, odpowiadając im: – Że równie ubolewa nad stratą, jaką ponieśli przez śmierć mężnego rycerza Hektora…

Zgon ten ostatnią zerwał tamę, wstrzymującą szaleństwa Tyberyusza i Sejana, które staréj matki mimowolne poszanowanie hamowało. Wraz po jéj śmierci, Cezar dopomniał się u senatu o głowę Agrippiny, żony Germanika i syna jéj Nerona.

Piérwszy raz może senat przerażony umilkł, nie śmiejąc dać odpowiedzi. Jeden Messalinus Cotta wyrwał się z wyrokiem śmierci usłużnym, inni ust otworzyć nie śmieli, bo lud przywiązany do rodziny Germanika, otaczał izbę i warczał groźny.

Sejan się wściekał, Tyberyusz ponowił zaskarżenie i spodleni ludzie oddali mu na pastwę nieprzyjaciół.

Teraz już zausznik Cezara sam panował w Rzymie, a im się bardziéj przeciwko niemu szerzyły tajemne pisma, szyderskie słowa i podrzucane satyry, tym szalał groźniejszy, poduszczając donosicielów ponętą grosza i nagrodami.

Postrach śmierci wywoływał najzagorzalsze pochlebstwa, na forum stawiano mu posągi, w świątyniach popiersia, poczęto przysięgać na imie Sejana, łącząc je z Tyberyuszowém i obu stawiąc na równi.

Choć zdala Cezar już był uwiadomiony o wszystkiém, lękał się śmierci od tego, któremu dał władzę, ale podejrzeń okazywać nie śmiał, aby nie przyśpieszyć wybuchu.

Owszem, był dlań coraz łaskawszym, serdeczniejszym, im więcéj się go obawiał, tém zbliżał doń czuléj, nie wiedząc jak najniebezpieczniejszego ze wszystkich pozbyć się współzawodnika. W téj to chwili właśnie skrywanego niepokoju znajdujemy go na skalistym brzegu Caprei, otoczonego małym dworem wiernych, oczekującego co chwila wieści strasznéj lub przynieść mu mającéj głowę Sejana.

14W Rzymie, powiada Tacyt, konsulowie, senatorowie, rycerstwo, dobrowolnie oddawali się w niewolę – L. I, 7. [przypis autorski]
15odczytano testamenta, na których czytanie głosu i sił czułemu Tyberyuszowi, postanowionemu dziedzicem, zabrakło – Swetoniusz [Żywot Tyberiusza 23]. [przypis autorski]
16dla podniesienia blasku przeszłości, straszliwą sprzecznością jéj następstw – Tacyt, L. I, 10: Comparatione deterrima sibi gloriam quesivisse [sławy sobie w potomności z najzłośliwszego porównania szukał; tł. A. Naruszewicz]. [przypis autorski]
17Mowa Asiniusza raczéj była napuszona… – Tacyt, L. I, 11. [przypis autorski]
18Dodał tylko bolejącym i osłabłym głosem warunek: – Gdy przyjdzie chwila, w któréj znajdziecie słuszném… proszę was, byście starości mojéj dali wypoczynek… – Swetoniusz [Żywot Tyberiusza 24]. [przypis autorski]
19odmówił wreszcie przyjęcia tytułu Augusta (…) zabronił przysięgać na swe imie jak na świętość… – Dio Cassius [Historia rzymska LVII, 2–10, por. też Swetoniusz, Żywot Tyberiusza 26]. [przypis autorski]
20W senacie słuchał rady z pokorą, choć niemal z niéj sobie żartował – Swetoniusz. [przypis autorski]
21szat jedwabnych i naczyń złotych zabraniał – Dio Cassius [Historia rzymska LVII, 13]. [przypis autorski]
22obejście się z żydami, których cztéry tysiące za dekretem senatu wywieziono do Sardynii, przeznaczając ich do walki z rabusiami – Tacyt, II, 85 [wzmianka dotycząca debaty w sprawie pozbycia się z Rzymu dwu kultów: religii egipskiej i żydowskiej, oraz wysłania na Sardynię łącznie czterech tysięcy wyzwoleńców „zarażonych tymi przesądami”]. [przypis autorski]
23Lud rzymski (…) wśród nocnych ciszy, wykrzykiwał (…) i pisał na murach: Oddaj nam Germanika! – Swetoniusz [Żywot Tyberiusza 52]. [przypis autorski]
24w Germanii nadane przez żołnierzy przezwisko Biberius… niejakiego Prisca, urzędnikiem mianował do nastręczenia rozpusty – Swetoniusz [Żywot Tyberiusza 42]. [przypis autorski]
25użycie w senacie wyrazu greckiego emblema, kłopotało go niezmiernie, chciał go koniecznie łacińskim zastąpić – Swetoniusz [Żywot Tyberiusza 71; także: Kasjusz Dion Historia rzymska LVII, 15; jak się wydaje, greckie ἔμβλημα, oznaczające wypukły ornament na naczyniu, zadomowiło się już w łacinie, sto lat wcześniej Cyceron posłużył się nim dwukrotnie w mowie przeciw Gajuszowi Werresowi]. [przypis autorski]
26Niektórzy utrzymują, pisze Tacyt, że poczwarność jego (…) Inni gwałtownemu charakterowi matki przypisują ucieczkę tę z Rzymu – Tacyt, L. IV, 57. [przypis autorski]
27Wyspa ta, mówi Tacyt, nie ma żadnego portu… póki ją wybuch Wezuwiusza nie zniszczył – L. IV Tacyt [Roczniki IV, 67]. [przypis autorski]