Free

Dziady, część III

Text
Mark as finished
Font:Smaller АаLarger Aa

SCENA III

Wchodzą Kapral, braciszek bernardyn Piotr, jeden Więzień

KS. PIOTR

 
W imię Ojca i Syna i Świętego Ducha.
 

WIĘZIEŃ

 
On zapewne osłabiał. – Konradzie! – nie słucha.
 

KS. PIOTR

 
Pokój temu domowi, pokój grzesznikowi!
 

WIĘZIEŃ

 
Dla Boga, on osłabiał, patrz – miota się, dąsa,
To jest wielka choroba43, patrz, on usta kąsa.
 

Ks. Piotr modli się

KAPRAL

do Więźnia

 
Mój Panie, idźcie sobie, a nas tu zostawcie.
 

WIĘZIEŃ

 
Ale dla Boga! próżnych modlitew nie prawcie;
Podejmijcie go z ziemi, połóżmy do łóżka;
Księże Pietrze.
 

KS. PIOTR

 
Tu zostaw.
 

WIĘZIEŃ

 
Oto jest poduszka.
 

kładzie Konrada

 
E, ja wiem, co to znaczy. – Czasem nań napada
Takie szaleństwo: długo śpiewa, potem gada,
A jutro zdrów jak ryba. Lecz kto wam powiedział,
Że on osłabiał?
 

KAPRAL

 
                  Panie, ot byś cicho siedział.
Niech brat Piotr pomodli się nad waszym kolegą;
Bo ja wiem, że tu było – coś – tu – niedobrego.
Gdy runt odszedł, w tej celi hałas posłyszałem,
Spojrzę dziurką od klucza, a co tu widziałem,
To mnie wiedzieć. Pobiegłem do mojego kmotra,
Bo on człowiek pobożny, do braciszka Piotra —
Patrz na tego chorego: niedobrze się dzieje —
 

WIĘZIEŃ

 
Dalibóg nie pojmuję – nic, i oszaleję.
 

KAPRAL

 
Oszaleć? – Ej, Panowie, strzeżcie się, Panowie!
U was usta wymowne, wiele nauk w głowie,
A patrzcie, głowa mądra w prochu się taczała,
I z tych ust, tak wymownych, patrzaj – piana biała.
Słyszałem, co on śpiewał, ja słów nie pojąłem,
Lecz było coś u niego w oczach i nad czołem.
Wierz mi, że z tym człowiekiem niedobrze się dzieje —
Byłem ja w legijonach, nim wzięto w rekruty,
Brałem szturmem fortece, klasztory, reduty;
Więcej dusz wychodzących z ciała ja widziałem,
Niźli Waćpan przeczytał książek w życiu całem.
A to jest rzecz niemała widzieć, jak człek kona.
Widziałem ja na Pradze księży zarzynanych,
I w Hiszpaniji żywcem z wieży wyrzucanych;
Widziałem matek szablą rozrywane łona,
I dzieci konające na kozackich pikach,
I Francuzów na śniegu, i Turków na palu;
I wiem, co w konających widać męczennikach,
A co w złodzieju, zbójcy, Turku lub Moskalu.
Widziałem rozstrzelanych, co patrzyli śmiele
W rurę broni, nie chcieli na oczy zasłony;
A jak padli na ziemię, widziałem w ich ciele
Strach, co za życia wstydem i pychą więziony,
Wyszedł z trupa jak owad i pełzał wokoło:
Gorszy strach niż ten, który tchórza w bitwie nęka.
Taki strach, że dość spojrzeć na zamarłe czoło,
Aby widzieć, że dusza dąsa się i lęka,
Gardzi bólem i cierpi, i wieczna jej męka.
A więc, mój Panie, myślę, że twarz umarłego
Jest jak patent wojskowy do świata przyszłego,
I poznasz zaraz, jak on tam będzie przyjęty,
W jakiej randze i stopniu: święty czy przeklęty. —
A więc tego człowieka i pieśń, i choroba.
I czoło, i wzrok wcale mi się nie podoba.
Otóż Waćpan spokojnie idź do swojej celi,
My z bratem Piotrem będziem przy chorym siedzieli.
 

Więzień odchodzi

KONRAD

 
Przepaść – tysiąc lat – pusto – dobrze – jeszcze więcéj!
Ja wytrzymam i dziesięć tysiąców tysięcy —
Modlić się? – tu modlitwa nie przyda się na nic —
I byłaż taka przepaść bez dna i bez granic? —
Nie wiedziałem – a była.
 

KAPRAL

 
                  Słyszysz, jak on szlocha:
 

KS. PIOTR

 
Synu mój, tyś na sercu, które ciebie kocha.
 

do Kaprala

 
Wyjdź stąd i patrz, ażeby nikt tędy nie chodził
I póki stąd nie wyjdę, nikt mi nie przeszkodził.
 

Kapral odchodzi

KONRAD

zrywa się

 
Nie! – oka mi nie wydarł! mam to silne oko,
Widzę stąd, i stąd nawet, choć ciemno – głęboko,
Widzę ciebie, Rollison, – bracie, cóż to znaczy?
I tyś w więzieniu, zbity, krwią cały zbryzgany,
I ciebie Bóg nie słuchał, i tyś już w rozpaczy;
Szukasz noża, próbujesz głowę tłuc o ściany: —
«Ratunku!» – Bóg nie daje, ja ci dać nie mogę,
Oko mam silne, spojrzę, może cię zabiję —
Nie – ale ci pokażę okiem – śmierci drogę.
Patrz, tam masz okno, wybij, skocz, zleć i złam szyję,
I ze mną tu leć w głębie, w ciemność – lećmy na dół —
Otchłań – otchłań ta lepsza niźli ziemi padół;
Tu nie ma braci, matek, narodów, – tyranów —
Pójdź tu.
 

KS. PIOTR

 
                  Duchu nieczysty, znam cię po twym jadzie,
Znowuś tu, najchytrzejszy ze wszystkich szatanów,
Znowu w dom opuszczony leziesz, brzydki gadzie.
Tyś wpełznął w jego usta, na zgubęś tu wpełznął,
W imię Pańskie jam ciebie pojmał i ochełznął44.
Exorciso 45
 

DUCH

 
                  Stój, nie klnij – stój, odstąp od progu,
Wyjdę —
 

KS. PIOTR

 
                  Nie wyjdziesz, aż się upodoba Bogu.
Lew z pokolenia Judy tu Pan – on zwycięża:
Sieć na lwa zastawiłeś i w twym własnym wniku46
Złowiłeś się – Bóg ciebie złowił w tym grzeszniku.
W jego ustach chcę tobie najsroższy cios zadać:
Kłamco, ja tobie każę, musisz prawdę gadać.
 

DUCH

 
Parle-moi donc français, mon pauvre capucin,
J'ai pu dans le grand monde oublier mon latin.
Mais étant saint, tu dois avoir le don des langues —
Vielleicht sprechen Sie deutsch, was murmeln Sie so bang —
What it is, – Cavalleros, rispondero Io. 47
 

KS. PIOTR

 
Ty to z ust jego wrzeszczysz, stujęzyczna żmijo,
 

DUCH

 
Cest juste, dans ce jeu, nous sommes de moitié,
Il est savant, et moi, diable de mon métier.
J'étais son précepteur et je m'en glorifie,
En sais-tu plus que nous? parle – je te défie. 48
 

KS. PIOTR

 
 
W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
 

DUCH

 
Ale stój, stój, mój księże, stój, już dosyć tego;
Tylko, księżuniu, nie męcz na próżno: – czyś szatan,
Żeby tak męczyć!
 

KS. PIOTR

 
                  Ktoś ty?
 

DUCH

 
                  Lukrecy, Lewiatan,
Voltaire, Alter Fritz, Legio sum.
 

KS. PIOTR

 
                  Coś widział?
 

DUCH

 
                  Zwierza.
 

KS. PIOTR

 
Gdzie?
 

DUCH

 
                  W Rzymie.
 

KS. PIOTR

 
                  Nie słucha mię – wróćmy do pacierza.
 

modli się

DUCH

 
Ale słucham.
 

KS. PIOTR

 
                  Gdzieś widział więźnia?
 

DUCH

 
                  Mówię, w Rzymie —
 

KS. PIOTR

 
Kłamiesz.
 

DUCH

 
                  Księże, na honor, na kochanki imię,
Mej kochanki czarniutkiej, co tak do mnie wzdycha —
A wiesz ty, jak się zowie moja luba? – Pycha.
Jakiś ty nieciekawy! —
 

KS. PIOTR

do siebie

 
                  Przeciwią się duchy;
Upokórzmy się Panu i zróbmy akt skruchy.
 

modli się

DUCH

 
Ale co tam masz robić, ja sam stąd wyruszę,
Przyznaję się, że wlazłem niezgrabnie w tę duszę.
Tu mnie kole – ta dusza jest jak skóra jeża,
Włożyłem ją na wywrót, kolcami do kiszek.
 

Ksiądz modli się

 
Aleś bo i ty majster, choć prosty braciszek; —
Osły, powinni ciebie obrać za papieża.
Głupstwo stawią w kościele na przód, jak kolumny,
A ciebie kryją w kątku: świecznik, gwiazdę blasku!
 

KS. PIOTR

 
Tyranie i pochlebco, i podły, i dumny,
Żebyś pierś ugryzł, u nóg wleczesz się po piasku.
 

DUCH

śmiejąc się

 
Aha! gniewasz się, pacierz przerwałeś – da capo49;
Żebyś sam widział, jak ty śmiesznie kręcisz łapą —
Istny niedźwiadek, gdy się broni od komarów! —
On trzepie swoje, – no więc – dosyć już tych swarów;
Znam twoję moc i chcę się tobie wyspowiadać,
Będę ci o przeszłości i przyszłości gadać. —
A wiesz ty, co o tobie mówią w całym mieście? —
 

Ksiądz modli się

 
A wiesz ty, co to będzie z Polską za lat dwieście? —
A wiesz, dlaczego tobie przeor tak nie sprzyja? —
A wiesz, w Apokalipsie co znaczy bestyja? —
Milczy i trzepie – oczy aż strach we mnie wlepił.
Powiedz, księżuniu, czegoś do mnie się uczepił?
Co ja winien, że takie mam odbierać chłosty.
Czy ja jestem król diabłów, – wszak ja diabeł prosty.
Zważ, czy to prawnie sługę ukarać za pana,
Wszakże ja tu przyszedłem z rozkazu Szatana;
Trudno mu się tłumaczyć, bo z nim nie brat za brat,
Jestem jako Kreishauptmann50, Gubernator, Landrat51: —
Każą duszę brać w areszt, biorę, sadzę w ciemność;
Zdarza się przy tym duszy jaka nieprzyjemność,
Ale czyż z mojej winy? – jam ślepe narzędzie;
Tyran szelma da ukaz, pisze: «Niech tak będzie» —
Czyż to mnie miło męczyć, – mnie samemu męka. —
Ach —
 

wzdycha

 
                  jak to źle być czułym. – Ach, serce mi pęka.
Wierz mi: gdy pazurami grzesznika odzieram,
Nieraz ogonem, ah! ah! – łzy sobie ocieram.
 

Ksiądz modli się

 
A wiesz, że jutro będziesz bity jako Haman?
 

KS. PIOTR

 
In nomine Patris et Filii et Spiritus Sancti, Amen.
Ego te exorciso, spiritus immunde 52
 

DUCH

 
Księże, stój – słucham – gadam – stój – jedną sekundę!
 

KS. PIOTR

 
Gdzie jest nieszczęsny więzień, co chce zgubić duszę? —
Milczysz – Exorciso te
 

DUCH

 
                  Gadam, gadam – muszę.
 

KS. PIOTR

 
Kogo widziałeś?
 

DUCH

 
                  Więźnia.
 

KS. PIOTR

 
                  Jakiego?
 

DUCH

 
                  Grzesznika.
 

KS. PIOTR

 
Gdzie? —
 

DUCH

 
                  Tam, w drugim klasztorze.
 

KS. PIOTR

 
                  W jakim?
 

DUCH

 
                  Dominika.
Ten grzesznik już przeklęty, prawem mnie należy.
 

KS. PIOTR

 
Kłamiesz.
 

DUCH

 
                  On już umarły.
 

KS. PIOTR

 
                  Kłamiesz.
 

DUCH

 
                  Chory leży.
 

KS. PIOTR

 
Exorciso te —
 

DUCH

 
                  Gadam, gadam, skaczę – śpiewam —
Tylko nie klnij – jak gadać? – dusisz – ledwie ziewam.
 

KS. PIOTR

 
Mów prawdę.
 

DUCH

 
                  Grzesznik chory, lata bez pamięci
I jutro rano szyję niezawodnie skręci.
 

KS. PIOTR

 
Kłamiesz.
 

DUCH

 
                  Poświadczy godny świadek, kmotr Belzebub.
Pytaj go, męcz – niewinnej duszy mojej nie gub.
 

KS. PIOTR

 
Jak ratować grzesznika?
 

DUCH

 
                  Bodajeś zdechł, klecho,
Nie powiem.
 

KS. PIOTR

 
                  Exorciso —
 

DUCH

 
                  Ratować pociechą.
 

KS. PIOTR

 
Dobrze, gadaj wyraźnie – czego mu potrzeba?
 

DUCH

 
Mam chrypkę, nie wymówię.
 

KS. PIOTR

 
                  Mów!
 

DUCH

 
                  Mój panie! królu!
Daj odpocząć
 

KS. PIOTR

 
                  Mów, czego potrzeba —
 

DUCH

 
                  Księżulu,
Ja tego nie wymówię.
 

KS. PIOTR

 
                  Mów!
 

DUCH

 
                  He – Wina – Chleba —
 

KS. PIOTR

 
Rozumiem, Chleba Twego i Krwi Twojej, Panie —
Pójdę, i daj mi spełnić Twoje rozkazanie.
 

do Ducha

 
A teraz zabierz z sobą twe złości i błędy,
Skąd wszedłeś i jak wszedłeś, idź tam i tamtędy.
 

Duch uchodzi

KONRAD

 
Dźwigasz mię! – ktoś ty? – strzeż się, sam spadniesz w te doły.
Podaje rękę – lećmy – w górę jak ptak lecę —
Mile oddycham wonią – promieniami świecę.
Któż mi dał rękę? – dobrzy ludzie i anioły;
Skądże litość, wam do mnie schodzić do tych dołów?
Ludzie? – Ludźmi gardziłem, nie znałem aniołów.
 

KS. PIOTR

 
Módl się, bo strasznie Pańska dotknęła cię ręka:
Usta, którymiś wieczny Majestat obraził,
Te usta zły duch słowy szkaradnymi skaził;
Słowa głupstwa, najsroższa dla mądrych ust męka,
Oby ci policzone były za pokutę.
Obyś o nich zapomniał —
 

KONRAD

 
                  Już są tam – wykute.
 

KS. PIOTR

 
Obyś, grzeszniku, nigdy sam ich nie wyczytał,
Oby cię o znaczenie ich Bóg nie zapytał —
Módl się; myśl twoja w brudne obleczona słowa,
Jak grzeszna, z tronu swego strącona królowa,
Gdy w żebraczej odzieży, okryta popiołem,
Odstoi czas pokuty swojej przed kościołem,
Znowu na tron powróci, strój królewski wdzieje
I większym niżli pierwej blaskiem zajaśnieje.
Usnął —
 

klęka

 
                  – Twe miłosierdzie, Panie, jest bez granic.
 

pada krzyżem

 
Panie, otom ja sługa dawny, grzesznik stary,
Sługa już spracowany i niezgodny na nic.
Ten młody, zrób go za mnie sługą Twojej wiary,
A ja za jego winy przyjmę wszystkie kary.
On poprawi się jeszcze, on wsławi Twe Imię.
Módlmy się, Pan nasz dobry! Pan ofiarę przyjmie.
 

modli się

 

W bliskim kościele, za ścianą, zaczynają śpiewać pieśń Bożego Narodzenia. Nad Księdzem Piotrem Chór aniołów na nutę: «Anioł pasterzom mówił»

CHÓR ANIOŁÓW

głosy dziecinne

 
Pokój temu domowi,
Spoczynek grzesznikowi.
Sługo! sługo pokorny, cichy,
Wniosłeś pokój w dom pychy.
Pokój temu domowi.
 

ARCHANIOŁ PIERWSZY

na nutę: «Bóg nasz ucieczką»

 
Panie, on zgrzeszył, przeciwko Tobie zgrzeszył on bardzo.
 

ARCHANIOŁ DRUGI

 
Lecz płaczą nad nim, modlą się za nim Twoi Anieli.
 

ARCHANIOŁ PIERWSZY

 
Tych zdepc, o Panie, tych złam, o Panie, którzy Twe święte sądy pogardzą,
 

ARCHANIOŁ DRUGI

 
Ale tym daruj, co świętych sądów Twych nie pojęli.
 

ANIOŁ

 
Kiedym z gwiazdą nadziei
Leciał świecąc Judei,
Hymn Narodzenia śpiewali Anieli:
Mędrcy nas nie widzieli,
Królowie nie słyszeli.
 
 
Pastuszkowie spostrzegli
I do Betlejem biegli:
Pierwsi wieczną mądrość witali,
Wieczną władzę uznali:
Biedni, prości i mali.
 

ARCHANIOŁ PIERWSZY

 
Pan, gdy ciekawość, dumę i chytrość w sercu Aniołów, sług swych, obaczył,
Duchom wieczystym, Aniołom czystym, Pan nie przebaczył.
Runęły z niebios, jak deszcz gwiaździsty, Aniołów tłumy,
I deszczem lecą za nimi co dzień mędrców rozumy.
 

CHÓR ANIOŁÓW

 
Pan maluczkim objawia,
Czego wielkim odmawia.
Litość! litość! nad synem ziemi,
On był między wielkiemi,
Litość nad synem ziemi.
 

ARCHANIOŁ DRUGI

 
On sądów Twoich nie chodził badać jako ciekawy,
Nie dla mądrości ludzkiej on badał, ani dla sławy.
 

ARCHANIOŁ PIERWSZY

 
On Cię nie poznał, on Cię nie uczcił, Panie nasz wielki!
On Cię nie kochał, on Cię nie wezwał, nasz Zbawicielu!
 

ARCHANIOŁ DRUGI

 
Lecz on szanował imię Najświętszej Twej Rodzicielki.
On kochał naród, on kochał wiele, on kochał wielu.
 

ANIOŁ

 
Krzyż w złoto oprawiony
Zdobi królów korony.
Na piersi mędrców błyszczy jak zorze,
A w duszę wniść nie może:
Oświeć, oświeć ich, Boże!
 

CHÓR ANIOŁÓW

 
My tak ludzi kochamy,
Tak z nimi być żądamy
Wygnani od mędrków i króli,
Prostaczek nas przytuli,
Nad nim dzień, noc śpiewamy.
 

CHÓR ARCHANIOŁÓW

 
Podnieś tę głowę, a wstanie z prochu, niebios dosięże,
I dobrowolnie padnie, i uczci krzyża podnóże;
Wedle niej cały świat u stóp krzyża niechaj polęże
I niech Cię wsławi, żeś sprawiedliwy i litościwy Pan nasz, o Boże!
 

OBADWA CHÓRY

 
Pokój, pokój prostocie,
Pokornej, cichej cnocie!
Sługo, sługo pokorny, cichy,
Wniosłeś pokój w dom pychy,
Pokój grzesznemu sierocie.
 

SCENA IV. DOM WIEJSKI PODE LWOWEM

Pokój sypialny – Ewa, młoda panienka, wbiega, poprawia kwiaty przed obrazem Najświętszej Panny, klęka i modli się. Wchodzi Marcelina

MARCELINA53

 
Modlisz się jeszcze dotąd! – czas spać, północ biła.
 

EWA

 
Jużem się za ojczyznę moję pomodliła,
Jak nauczono, i za ojca, i za mamę;
Zmówmy jeszcze i za nich54 pacierze też same.
Choć oni tak daleko, ale to są dziatki
Jednej ojczyzny naszej, Polski, jednej matki.
Litwin, co dziś tu przybył, uciekł od Moskali;
Strach słyszeć, co tam oni z nimi wyrabiali.
Zły car kazał ich wszystkich do ciemnicy wsadzić
I jak Herod chce całe pokolenie zgładzić.
Litwin ten bardzo ojca naszego zasmucił,
Poszedł w pole i dotąd z przechadzki nie wrócił.
Mama na mszę posłała i obchód żałobny,
Bo wielu z nich umarło. – Ja pacierz osobny
Zmówię za tego, co te piosenki ogłosił;
 

pokazując książkę

 
I on także w więzieniu, jak nam gość donosił.
Te piosenki55 czytałam; niektóre są piękne —
Jeszcze pójdę, przed Matką Najświętszą uklęknę,
Pomodlę się za niego; kto wie, czy w tej chwili
Ma rodziców, żeby się za nim pomodlili.
 

Marcelina odchodzi

Ewa modli się i usypia

ANIOŁ

 
Lekko i cicho, jak lekkie sny zlećmy.
 

CHÓR ANIOŁÓW

 
Braciszka miłego sen rozweselmy,
Sennemu pod głowę skrzydło podścielmy,
Oczami, gwiazdami, twarz mu oświećmy,
Śpiewając i grając latajmy wiankiem,
Nad czystym, nad cichym naszym kochankiem.
Rączęta liliowe za liście splećmy,
Za róże kwitnące czoła rozniećmy56,
Spod wstążek gwiaździstych włos nasz rozwiążmy.
Rozpuśćmy w promienie, rozlejmy w wonie;
Kwitnącym, pachnącym, żyjącym wiankiem
Kochanka naszego piersi okrążmy,
Kochanka naszego otulmy skronie.
Śpiewając i grając latajmy wiankiem,
Nad czystym, nad cichym naszym kochankiem.
 

EWA

WIDZENIE

 
Deszczyk tak świeży, miły, cichy jak rosa,
I skąd ten deszczyk – tak czyste niebiosa,
Jasne niebiosa! —
Krople zielone, kraśne – trawki, równianki57,
Róże, lilije, wianki
Obwijają mię wkoło. – Ach, jaki sen wonny,
Sen lekki, słodki, – oby był dozgonny.
Różo błyszcząca, słoneczna,
Lilijo przeczysta, mleczna!
Ty nie z ziemi: – tam rosłaś, nad białym obłokiem.
Narcyzie, jakim śnieżnym patrzysz na mnie okiem;
A te błękitne kwiaty pamiątek58,
Jak źrenice niewiniątek —
Poznałam – kwiatki moje – sama polewałam,
W moim ogródku wczora nazbierałam,
I uwieńczyłam Matki Boskiej skronie,
Tam nad łóżkiem na obrazku.
Widzę – to Matka Boska – cudowny blasku!
Pogląda na mnie, bierze wianek w dłonie,
Podaje Jezusowi, a Jezus dziecię
Z uśmiechem rzuca na mnie kwiecie —
Jak wypiękniały kwiatki – jak ich wiele – krocie,
A wszystkie w przelocie
Szukają na powietrzu siebie,
Moje kochanki!
I same plotą się w wianki.
Jak tu mnie miło, jak w niebie;
Jak tu mnie dobrze, mój Boże; —
Niech mię na zawsze ten wianek otoczy,
Niech zasnę, umrę, patrząc w te róże,
W te białe narcyzu oczy.
 
 
Róża, ta róża żyje
Wstąpiła w nią dusza,
Główką lekko rusza,
Jaki ogień z niej bije.
To rumieniec żyjący – jak zorzy wniście59.
Śmieje się, jak na uśmiech rozwija liście,
Roztula między liściem dwoje ust z koralu,
Mówi, coś mówi – jak cicho, jak skromnie.
Co ty, różo, szepcesz do mnie?
Zbyt cicho, smutnie – czy to głos żalu?
Skarżysz się, żeś wyjęta z rodzinnej trawki?
Nie wzięłam ciebie dla mojej zabawki,
Jam tobą skronie Matki Najświętszej wieńczyła,
Jam po spowiedzi wczora łzami cię poiła;
A z twoich ust koralu
Wylatują promieniem
Iskierka po iskierce —
Czy taka światłość jest twoim pieniem?
Czego chcesz, różo miła?
 

RÓŻA

 
Weź mnie na serce.
 

ANIOŁOWIE

 
Rozwiążmy, rozplećmy anielski wianek.
 

RÓŻA

 
Odwijam me skrzydła, wyplatam czoło.
 

ANIOŁOWIE

 
My w niebo do domu lećmy wesoło.
 

RÓŻA

 
Ja będę ją bawił, nim błyśnie ranek,
Na sennym jej sercu złożę me skronie:
Jak święty apostoł, Pański kochanek,
Na boskim Chrystusa spoczywał łonie.
 

SCENA V. CELA KSIĘDZA PIOTRA

KS. PIOTR

modli się leżąc krzyżem

 
Panie! czymże ja jestem przed Twoim obliczem? —
Prochem i niczem;
Ale gdym Tobie moję nicość wyspowiadał,
Ja, proch, będę z Panem gadał.
 

WIDZENIE

 
Tyran wstał – Herod! – Panie, cała Polska młoda
Wydana w ręce Heroda.
Co widzę – długie, białe, dróg krzyżowych biegi,
Drogi długie – nie dojrzeć – przez puszcze60, przez śniegi
Wszystkie na północ! – tam, tam w kraj daleki,
Płyną jak rzeki.
Płyną: – ta droga prosto do żelaznej bramy61,
Tamta jak strumień wpadła pod skałę, w te jamy62,
A tamtej ujście w morzu. – Patrz! po drogach leci
Tłum wozów – jako chmury wiatrami pędzone,
Wszystkie tam w jedną stronę.
Ach, Panie! to nasze dzieci,
Tam na północ – Panie, Panie!
Takiż to los ich – wygnanie!
I dasz ich wszystkich wygubić za młodu,
I pokolenie nasze zatracisz do końca? —
Patrz! – ha! – to dziecię uszło – rośnie – to obrońca!
Wskrzesiciel narodu, —
Z matki obcej; krew jego dawne bohatery,
A imię jego będzie czterdzieści i cztery.
 
 
Panie! czy przyjścia jego nie raczysz przyśpieszyć?
Lud mój pocieszyć? —
Nie! lud wycierpi. – Widzę ten motłoch – tyrany,
Zbójce – biegą – porwali – mój Naród związany
Cała Europa wlecze, nad nim się urąga —
«Na trybunał!» – Tam zgraja niewinnego wciąga.
Na trybunale gęby, bez serc, bez rąk; sędzie —
To jego sędzie!
Krzyczą: «Gal, Gal sądzić będzie»
Gal w nim winy nie znalazł i – umywa ręce,
A króle krzyczą: «Potęp i wydaj go męce;
Krew jego spadnie na nas i na syny nasze;
Krzyżuj syna Maryi, wypuść Barabasze:
Ukrzyżuj, – on cesarza koronę znieważa,
Ukrzyżuj, – bo powiemy, żeś ty wróg cesarza».
Gal wydał – już porwali – już niewinne skronie
Zakrwawione, w szyderskiej, cierniowej koronie,
Podnieśli przed świat cały; – i ludy się zbiegły —
Gal krzyczy: «Oto naród wolny, niepodległy!»
 
 
Ach, Panie, już widzę krzyż – ach, jak długo, długo
Musi go nosić – Panie, zlituj się nad sługą.
Daj mu siły, bo w drodze upadnie i skona —
Krzyż ma długie, na całą Europę ramiona,
Z trzech wyschłych ludów, jak z trzech twardych drzew ukuty. —
Już wleką; już mój Naród na tronie pokuty —
Rzekł: «Pragnę» – Rakus63 octem, Borus64 żółcią poi,
A matka Wolność u nóg zapłakana stoi.
Patrz – oto żołdak Moskal z kopiją przyskoczył
I krew niewinną mego narodu wytoczył.
Cóżeś zrobił, najgłupszy, najsroższy z siepaczy!
On jeden poprawi się, i Bóg mu przebaczy.
 
 
Mój kochanek już głowę konającą spuścił,
Wołając: «Panie, Panie, za coś mię opuścił!»
On skonał!
 

Słychać Chóry aniołów – daleki śpiew wielkanocnej pieśni – na koniec słychać: «alleluja! alleluja!»

 
Ku niebu, on ku niebu, ku niebu ulata!
I od stóp jego wionęła
Biała jak śnieg szata —
Spadła, – szeroko – cały świat się w nią obwinął.
Mój kochanek na niebie, sprzed oczu nie zginął.
Jako trzy słońca błyszczą jego trzy źrenice,
I ludom pokazuje przebitą prawicę.
 
 
Któż ten mąż? – To namiestnik na ziemskim padole.
Znałem go, – był dzieckiem – znałem,
Jak urósł duszą i ciałem!
On ślepy, lecz go wiedzie anioł pacholę.
Mąż straszny – ma trzy oblicza,
On ma trzy czoła.
Jak baldakim rozpięta księga tajemnicza
Nad jego głową, osłania lice.
Podnóżem jego są trzy stolice.
Trzy końce świata drżą, gdy on woła;
I słyszę z nieba głosy jak gromy:
To namiestnik wolności na ziemi widomy!
On to na sławie zbuduje ogromy
Swego kościoła!
Nad ludy i nad króle podniesiony;
Na trzech stoi koronach, a sam bez korony:
A życie jego – trud trudów,
A tytuł jego – lud ludów;
Z matki obcej, krew jego dawne bohatery,
A imię jego czterdzieści i cztery.
Sława! sława! sława!
 

zasypia

ANIOŁOWIE

schodzą widomie

 
Usnął – Wyjmijmy z ciała duszę, jak dziecinę
Senną z kolebki złotej, i zmysłów sukienkę
Lekko zwleczmy; ubierzmy w światło jak jutrzenkę
I lećmy. Jasną duszę nieśmy w niebo trzecie,
Ojcu naszemu złożyć na kolanach dziecię;
Niech uświęci sennego ojcowską pieszczotą,
A przed ranną modlitwą duszę wrócim życiu,
I znowu w czystych zmysłów otulim powiciu,
I znowu złożym w ciało, jak w kolebkę złotą.
 
43To jest wielka choroba – wielką chorobą nazywano epilepsję. [przypis edytorski]
44ochełznąć – okiełznać, poskromić. [przypis edytorski]
45Exorciso (łac.) – zaklinam. [przypis redakcyjny]
46wnik – wnyk, sidło, pułapka. [przypis redakcyjny]
47Parle-moi (…) rispondero Io – zły duch mówi różnymi językami: po francusku, niemiecku, angielsku i hiszpańsku. W przekładzie: Mów do mnie po francusku, biedny kapucynie! ja mogłem zapomnieć łaciny na wielkim świecie, ale ty jako święty powinieneś mieć dar języków. Może mówisz po niemiecku? Co tam mruczysz tak trwożnie? Co to jest? Panowie, ja odpowiem… [przypis redakcyjny]
48Cest juste (…) te défie (franc.) – Słusznie, w tej grze gramy do spółki: on [Konrad] jest mędrzec, a ja z zawodu diabeł. Byłem jego nauczycielem i tym się chlubię. Umiesz może więcej niż my? Mów, wyzywam cię. [przypis redakcyjny]
49da capo (włosk.) – od początku, na nowo. [przypis redakcyjny]
50Kreishauptmann – starosta. [przypis edytorski]
51Landrat – naczelnik powiatu. [przypis edytorski]
52In nomine (…) immunde (łac.) – w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen. Zaklinam cię, duchu nieczysty… – kościelna formuła egzorcyzmu. [przypis redakcyjny]
53[W scenariuszu] Ewa, Marcelina – postaciom tym nadał poeta imiona i rys pobożności dwóch panien polskich poznanych w Rzymie w r. 1829; Henrietty Ewy Ankwiczówny i jej towarzyszki, Marceliny Łempickiej. Dla Henrietty żywił on głębsze uczucie: poświęcił im wiersze Do H***, Do mego Cziczerona, Do M. Ł. Rodzina Ankwiczów pochodziła z ówczesnej Galicji (z Machowej koło Tarnowa), dlatego też scena IV dzieje się (nie dość ściśle) pod Lwowem. [przypis redakcyjny]
54za nich – za ofiary procesu filareckiego. [przypis redakcyjny]
55Te piosenki – i ten szczegół biograficzny Konrada zaczerpnął poeta z własnego życia; możemy się domyślać, że dziewczęta rozmawiają o pierwszym tomiku Poezji Mickiewicza. [przypis redakcyjny]
56za liście splećmy… za róże… – (prowinc.) jak liście… jak róże. [przypis redakcyjny]
57równianki – w jednym ze znaczeń prowinc: bukieciki kwiatków lub: wianki. [przypis redakcyjny]
58kwiaty pamiątek – niezapominajki. [przypis redakcyjny]
59wniście – wejście, wzejście. [przypis edytorski]
60puszcze – tu: pustynie. [przypis edytorski]
61do żelaznej bramy – więzienia fortecznego. [przypis redakcyjny]
62w te jamy – w podziemia kopalń. [przypis redakcyjny]
63Rakus – Austriak. [przypis redakcyjny]
64Borus – Prusak. [przypis redakcyjny]