XIII
Chodyka zamilkł, – a ciżba milcząca
Patrzy na dziada okiem zadumania, —
Książę z powagą wysłuchał do końca,
Westchnął ukradkiem i oczy zasłania —
Cóż to? czy książę myślami się troska,
Że zakrył oczy i poruszył głową? —
Łza mu kapnęła – O! łza Radźwiłłowska
Łacno złagodzi srogość statutową. —
Radziwiłł dumał – Powstał na ostatek,
Uderzył w dzwonek, szmer rozległ się w tłumie.
– «Mości panowie! – krzykł woźny u kratek —
Solvitur sessja na jutro po sumie!»
XIV
Nie wiém końca powieści – we dwa lata blisko
Umarł jakiś pokutnik w słuckim monastérze,
A dzwonnik rozpowiadał, dzwoniąc na pacierze:
Że podobno Chodyka było mu naźwisko. —
Że strach bywało patrzéć, jak pokutę czyni,
Jak o chlebie i wodzie stare kości suszy;
Że podobno cóś zgrzeszył, że był na pustyni,
A zresztą Bóg go tam wié – pokój jego duszy!
A w lesie między mszarem jest wysepka dzika,
Na niéj ogromny pszczelnik – pasieka nie lada —
A naród o téj wyśpie dziwy rozpowiada,
A ten pszczelnik od wieków nazwano Chodyka.