Free

Bezwstydnie krótkie

Text
Mark as finished
Font:Smaller АаLarger Aa

– Dlaczego wyraźnie nie powiedzą? To wolno, tego nie. Temu wolno, temu nie. Do wczoraj było wolno, od dziś nie. – Józef za to samo nic, a Karol w kozie. – Władek przed rokiem jeszcze nic, a Paweł już dziś w pace. – Franek we Lwowie nic, a Filipowi w Warszawie wytoczono sprawę. A potem się dziwią, że jest zastój. – Ludzie się boją, nie mogą się zorientować. – Nie każdy chce zaraz, żeby o nim gazety smarowały. Bo żeby choć pisać zabronili. Ale nie. Pierwszy lepszy pismak weźmie i dopiero będzie cię szkalował. A jak ma, jucha, dowody, to i sąd nie pomoże. Jakie sądy, taka to i cała… Nie darmo Niemcy – jakże to: „Polnische Bruderschaft”.

– Wiem – wszystko wiem. Ty mi kurierkową wiedzą nie zaimponujesz. – Tylko że dawniej kłanialiśmy się jednemu. Albo Niemcowi, albo Moskalowi. A teraz wszystkim: i Czech, i Moskal, i Niemiec, i Włoch, i Anglik, i Turek. Przecież nawet mamy posła w Palestynie też. – Ja bym tym parchulom posłów jeszcze opłacał. – Wolę jednego gospodarza niż dziesięciu. – Tak.

– Bój się Boga, przecież inni też.

– Kto: inni?

– No, Francuzi, Anglicy, Niemcy.

– Powiadasz, że inni? – Więc co z tego? Widocznie chcą. Widać im tak dobrze. A ja nie chcę – i basta. Basta – rozumiesz – baaaassssta!

– A czy czasem nie ona właśnie ukradła?

– Ależ sąsiedzie, co też sąsiad? Gdybyście widzieli, jak szukała. Łzy miała w oczach. – Musiałem ją uspokajać. – Mówi: „tak mi przykro, że akurat ze mną”.

– Może udawała?

– Cóż znowu. Najwyżej 20 lat – dziecko prawie. Skąd by taka przewrotność?

– Po nich wszystkiego się można spodziewać.

– Ja wiem. Ale nie ona. Tak się do mnie tuliła. „Wsią pachniesz” – mówi. – I w głowę – i w oko („w oczko”, mówi), i w twarz, i w szyję…

– Podejrzane, sąsiedzie. Przecież my już nie tacy młodzi.

– Mówiła, że młodych nie lubi, bo natrętni. Zresztą – 50 lat – to jeszcze nie tego – nie taki znów wiek!

– A ile było w portfelu?

– Bagatela, nawet nie całe pięćset.

– Sama nie wiem, jak to się stało. Zaraz na dworcu. Taki uprzejmy. Pyta się: do kogo, po co? Powiada, że trzeba być bardzo ostrożną. Aż żenująco usłużny. – Już nawet nie jak znajomy, ale – przyjaciel. – Ten kapelusz on mi właśnie doradził.

– Ale pomyśl: przecież to jednak okropne.

– Ja też mu tak powiedziałam. Bo trzeba ci wiedzieć, żem zaczęła7 strasznie płakać, aż mnie wodą cucił. I tak właśnie mówię: „to przecież okropne”.

– A on?

– Tak się jakoś naiwnie uśmiechnął i mówi: „A cóż w tym złego, żeśmy wymienili kilka serdecznych wyrazów?”.

– Kilka – — serdecznych – — wyrazów? Dziwna doprawdy ta Warszawa. Trzeba się będzie wybrać.

– Dobrowolnie? – Nie. – Co to, to nie. Na kryminały dam, ale nie na szkoły. – Dosyć! – Żeby chamom do reszty we łbach poprzewracać. – Powszechne nauczanie! – A do gnoju, psi synu. – Kto będzie bydło pasał, krowy doił, kartofle kopał – profesory? – Seminaria, psiakrew: agitatorów tylko. – Widły, hyclu, nie gazetę. W pysk, nie wybory. – Ja mam do tego paskudztwa rękę przykładać? – Kryminał – i owszem, ale nie szkoły. – Na mnie możecie nie liczyć. – A ile wam tam brak jeszcze do tej waszej – szkoły?

– Mogą sobie, panie dzieju, robić, co chcą. I ludowładztwo, i żydowładztwo, nawet komuniści, owszem. – Mnie nic do tego. Mamy prezydenta, mamy ministrów, sejm. Płacą im: niech rządzą. Po mojemu głupio, ale trudno – widać tak ma być. – Ale na moich śmieciach: ja pan. I tu niech mi się nie wtrącają. Demokracja? – Dobrze. – Ale jeszcze nie u mnie. – Może ja głupi, może nie taki znów głupi. – Ale dopóki ja żyję… panie dzieju – niech oni mi swoich porządków – tu – nie – bo stracę wreszcie cierpliwość.

– No już dobrze – dobrze. Zmarnowałem ci życie. Dobrze. Źle zrobiłaś, że wyszłaś za mnie. Dobrze. Jesteś nieszczęśliwa. Nie rozumiem ciebie8. Jestem egoista, tyran. Zgoda. – Ale musisz chyba przyznać, że zupa jest przydymiona?

– Jakże? Na wspólnika brać notorycznego złodzieja?

– Mój kochany, znam go lepiej niż ty. I mogę cię zapewnić, że nie tylko nie jest notoryczny, a właśnie9 – wprost odwrotnie – to jest nieskazitelnie uczciwy złodziej. I właśnie takiego nam potrzeba. Nie wolno się do ludzi uprzedzać. A ty zaraz: notoryczny… Jak się chce robić interesy, nie można się bawić w grę słów… Notoryczny… Myślałby kto…

7żem zaczęła – dziś raczej: że zaczęłam. [przypis edytorski]
8nie rozumiem ciebie – dziś popr.: nie rozumiem cię. [przypis edytorski]
9nie tylko nie jest notoryczny, a właśnie – dziś popr.: ale właśnie. [przypis edytorski]